czwartek, 8 marca 2012

Rozdział 1. Co wy macie z tymi boys’ami? Nie możecie się nazwać na przykład… no nie wiem… One Direction?


- Wychodzę! – krzyknęłam głośno i trzasnęłam drzwiami.
Wyszłam na chłodne, jesienne powietrze i skierowałam się w kierunku domu Harrego. Niebo przykrywały srebrzystoszare chmury z których spadało coraz więcej ogromnych kropelek. Przyśpieszyłam z deka i już po chwili byłam pod drzwiami domu chłopaka. Zapukałam lekko i otworzyła mi Pani Styles.
- Jest..?
- Jest, leży na kanapie w salonie.
Kobieta uśmiechnęła się do mnie przyjaźnie i wróciła do kuchni, gdzie prawdopodobnie przygotowywała obiad, bo w całym budynku przepysznie pachniało. Zdjęłam kurtkę i poszłam do Hazzy. Wlazłam mu na nogi, bo zajął całą kanapę i cmoknęłam go na przywitanie w policzek, ale on nawet nie zareagował. Wpatrywał się w ekran jak zaczarowany. Ściągnęłam brwi i usiadłam na fotelu również spoglądając na telewizor. Harry oglądał jakieś stare odcinki X-Factrora. Nie odezwał się do mnie dopóki owy program się nie skończył.
- Mam szansę?
- Hmmm…? – zapytałam lekko zdezorientowana.
- No wiesz… - zaczął lekko skrępowany. Hazza skrępowany? To dopiero coś. – No bo dziś jest casting do angielskiej wersji i ja miałbym szanse?
Przyjrzałam mu się niepewnie, aby sprawdzić  czy nie  żartuje, ale wyglądał na w pełni poważnego. Podniosłam się z siedzenia i klapnęłam obok niego.
- Oczywiście, że masz loczku!
Uśmiechnęłam się do niego szeroko, a on odwzajemnił uśmiech.
- Zaczekaj tu na mnie, idę się ogarnąć i pójdziesz ze mną!
Dopiero teraz, kiedy wspomniał o ubraniu, zauważyłam, że miał na sobie tylko bokserki. Ten widok był  w tym domu tak pospolity, że ludzie przestali zwracać na to swoją uwagę. Skinęłam głową, a Styles poleciał na górę niczym petarda. Czekając na niego bawiłam się swoimi palcami wyłamując je. Kiedy Harry zlazł na dół, złapał mnie za ręce.
- Wiesz, że nie lubię tego dźwięku. – spojrzał na mnie z pod byka, ale już po chwili się rozpromienił.
- To idziemy? – wstałam z kanapy i ruszyłam za chłopakiem do przedpokoju.
- Może zanim wyjdziecie, zjedlibyście obiad? – mama Harrego wyszła z kuchni. Hazza pokręcił głową.
- W razie czego zjemy po drodze, przepraszam mamo, ale śpieszymy się!
Harold podleciał do swojej mamy i pocałował ją w policzek. Razem wyszliśmy i zaczęliśmy brnąć prze kałuże w kierunku pobliskiego studia. Towarzyszący mi chłopak robił się coraz bardziej nerwowy.
- Harry uspokój się! Przecież dobrze wiesz, że sobie poradzisz.
Przytuliłam go z całej siły. Zawsze mogłam na nim polegać i za wszelką cenę chciałam mu się odwdzięczyć.   Hazza uśmiechnął się do mnie i lekko się uspokoił. Kiedy byliśmy na miejscu zapisał się na listę. Na jego występ musieliśmy czekać ponad dwie godziny. W końcu jednak dostał mikrofon i wszedł na scenę. Kibicowałam mu zza sceny.  Na jego widok dziewczyny zaczęły piszczeć. Zresztą czemu ja się dziwię. Żadna dziewczyna nie potrafi oprzeć się tym loczkom i dołeczkom.
Po krótkim przedstawieniu zaśpiewał „Isn’t she lovely”  i jak zawsze wyszło mu znakomicie. Publiczność wstała z miejsc, a on uśmiechnął się do nich szeroko. Dostał dwa głosy na tak i jeden na nie ze względu na jego wiek. Dziwne, w końcu miał już te swoje 18 lat. Mimo to przeszedł i kiedy wszedł za kulisy rzuciłam się na niego z szczęśliwym piskiem. Zaczęliśmy skakać i kręcić się w kółko jak małe dzieci.
***
Przez całe trzy dni szaleliśmy z Harrym i przygotowywaliśmy go do drugiego etapu, tak, aby wyszedł jak najlepiej. Znów kibicowałam mu zza kulis i trzymałam za niego kciuki, gdy został wywołany. Chodziłam z miejsca na miejsce czekając aż wreszcie wyjdzie z pomieszczenia. Razem z nim zostało wywołanych jeszcze czterech chłopców i cztery dziewczyny. Wszyscy świetnie śpiewali, dlatego lekko się o niego obawiałam. Jakieś pięć minut później Harold wyszedł, a w oczach miał łzy mimo to na jego twarzy widniał ogromny uśmiech.
- I jak? – zapytałam lekko niepewna. Nie wiedziałam czego mogę się po nim spodziewać.
- No wiesz… dostałem się, ale jestem w zespole! – uśmiechnął się jeszcze szerzej.
Rzucił się na mnie, więc w wyniku jego nagłego posunięcia runęliśmy z hukiem na ziemie. Oczywiście ja leżałam pod nim. Zwaliłam go z siebie i zaczęłam się śmiać. Ludzie patrzyli na nas jak na jakichś niedorozwiniętych. Po chwili chcąc mi pomóc, pewien przystojny blondyn podał mi rękę. Chwyciłam ją i podniosłam się z ziemi.
- Dziękuje – uśmiechnęłam się do niego i pomogłam Hazzie wstać. – To jak z tym zespołem?
- No właśnie na niego patrzysz.
- Odwróciłam głowę i zobaczyłam tych czterech chłopaków, z którymi szedł Harry.
- Cześć – uśmiechnęłam się do nich. – Jestem Sophie.
- Ja Niall, to Louis, Liam i Zayn. – uścisnęłam ich dłonie na powitanie.
- Musimy wszystko uzgodnić, więc może chodźmy do mojego domu? Mieszkam niedaleko. – Styles wysunął swą jakże ciekawą propozycję.
Wszyscy razem ruszyliśmy w kierunku jego domu przemakając do suchej nitki. Kochałam Londyn, ale czasem ta pogoda mnie dołowała.
- Cześć mamoooo! – ryknął Harry, gdy weszliśmy do domu. – Mam dlaa ciebieeee niespoooooodzianke!
- O co chodzi? – zapytała kobieta wychodząc z kuchni.
Zastanawiałam się jak ona może tyle gotować, a potem to zjadać i w ogóle nie tyć.
- Dostałem się! I to nie sam, tylko w zespole! – uśmiechnął się tak szeroko, że miał uśmiech dosłownie od ucha do ucha.
Pani Styles podeszła do Harrego i mocno go przytuliła, a chłopak lekko się zarumienił.
- Mamooo, puść mnie.
Kobieta uśmiechnęła się do niego i nic już nie mówiąc wróciła do swojego poprzedniego zajęcia.
- Mam nadzieje loczku, że ogarnąłeś trochę pokój, bo właśnie do niego zmierzamy. – uśmiechnęłam się do niego łobuzersko i zaczęłam wbiegać na górę, ale Harry złapał mnie za nogę, przez co zaryłam głową o schody.
- Czy to ma znaczyć, że masz bałagan? – zapytałam rozcierając czoło.
- Nie, ale lubię Ci dokuczać. – posłał mi złośliwy, wręcz prowokacyjny uśmieszek.
Zaczęłam go łaskotać, sam się prosił. Sturlaliśmy się ze schodów śmiejąc się głośno. Chłopcy patrzyli na nas z lekko przygłupimi minami, a po chwili również wybuchli śmiechem. Podnieśliśmy się z podłogi  i już w spokoju weszliśmy do pokoju. Wszyscy zajęli wszystkie wygodne miejsca, więc po prostu usiadłam na nogach Harrego. Nie protestował, tylko co jakiś czas wbijał mi palec w brzuch, a ja oddawał mu łokciem.
- No to może zacznijmy od nazwy.. – zaproponował Lou.
- British Boys?
- Best Boys?
- Fantastic Boys?
- Cute Boys?
- Funny Boys?
- Co wy macie z tymi boys’ami? Nie możecie się nazwać na przykład… no nie wiem… One Direction? – palnęłam pierwszą lepszą nazwę, a chłopcy uśmiechnęli się szeroko.
- Genialne! Mi pasuje.
- Nam też!
Chłopcy przybili piątkę i rzucili się na siebie przy okazji zwalając mnie na podłogę. Nie wiem dla czego, ale już zaczęłam ich lubić. Pasowali do siebie jak ulał. 

****
Cześć :D Jednak dodałam pierwszy rozdział jeszcze dziś. Oczywiście nie jestem z niego zadowolona, ale to dopiero pierwszy rozdział. Wiadomo, że nie da się w nim zbytnio rozkręcić akcji, mimo to mam nadzieje, że wyszedł jako-tako. Nie jest też zbyt długi, ale coś mi weny brak, a to co miałam na kartkach mi się nie spodobało i zaczęłam wszystko od nowa.No cóż... zapraszam do komentowania. Nowa notka powinna się pojawić około soboty, lub niedzieli. 

3 komentarze:

  1. Świetny! Dodaj jak najszybciej nową notkę!

    OdpowiedzUsuń
  2. to początek więc nie mogę narzekać na brak akcji bo tak zawsze jest w pierwszych rozdziałach ;) . więc czekam na kolejne ;) . po za tym nie znalazłam żadnych błędów i jest okej ;)
    @Fans_JB_1D

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział, bardzo mi się podoba:) Ah naprawdę wyszedł Ci genialny :) Jestem ciekawa co wydarzy się dalej :] Nie wiem czemu ale najbardziej lubię blogi na których początki zaczynają się w X Factor :D Lilka

    OdpowiedzUsuń